(…) Wieczorem
przyszło rozstać się z miłymi mieszkańcami. Mając sporo zaoszczędzonych
pieniędzy, których na nic wcześniej nie wydawałem, postanowiłem pojechać do
pensjonatu, którego reklamę dostarczono mi na jednym z parkingów. Pojechałem do
Vamy, miejscowości znajdującej się po drugiej stronie górskiego pasma, które
tego dnia obchodziłem. Tam wśród nędznych chałup i zagród trafiłem do
posiadłości robiącej wrażenie przeniesionej z pól i łąk Toskanii lub może
raczej podalpejskiej Prowansji.
Latem zioła z pobliskich łąk zapewne
przesłaniały, swoim aromatem, przykry zapach doskwierający goszczącym tu w
kwietniu podróżnym. Rozsiane dookoła chałupy pozbawione były kanalizacji, za to
pełne świń, kaczek i innej chudoby. Przepych
rezydencji tym bardziej był widoczny, im mocniej kontrastowała ona z
otoczeniem. Dodatkowo podkreślały go serwowane w niej potrawy. Wódki były tylko
swojskie, wśród nich prym wiodła palinka, była też wiliamowka z gruszek,
jabłkowy calvados leżakowany lat 16 w dębowych beczkach i szeroki wybór nalewek.
Wina były nie tylko z Romanii. Jako przekąski polecano ozory jelenie i języczki
z kozłów podawane z chrzanem. Kozioł dzikiej kozy zachwalany był jako
marynowany w tylko tutaj znany sposób. Serek utarty z głuszca podany w kremie z
rydzów. Po przekąskach, miejscowe ciorby w szerokim asortymencie; od de burty z
flaczków wołowych, przez taranescę ze sztuką cielęciny, po pirisoarę z mięsno
ryżowymi kulkami pływającymi wśród warzyw. Do wszystkiego kilkanaście rodzajów
papryki. Po nich można było zjeść zająca, potem trzy rodzaje pasztetów z
kaczek, w dyni był ponoć najlepszy. Cierpliwym podane mogły być małe ptaszki,
zapewne drozdy, zawinięte w kapuściane liście. Najważniejsza jednak, jak
zapewniała gospodyni, była sztuka mięsa: „U nas to musi być dzik”, powiedziawszy
to zaprowadziła mnie na podwórze. Tam oprawiany był olbrzymi odyniec. Może bym
go nie rozpoznał, gdyby nie to, co mi powiedziano na jego temat. Otóż, jak
poinformowała mnie miła gospodyni,
trzeba było to zwierzę zabić dzisiejszego przedpołudnia.
z tymi przepisami to bracie radze ci stąpaj po ziemi---- stanowczo za dużo tych egzotycznych komponentów
OdpowiedzUsuńZapraszam do Rumunii - tam wszystko jest możliwe!!!
OdpowiedzUsuńMichał
podaj namiar na ten pensjonat w Vamie
OdpowiedzUsuńOj to było 13 lat temu, ale była to chyba ...CASA LUCREŢIA
UsuńŚwietna historia. Okazuje się, że dzisiaj wcale nie trzeba się aż tak bardzo męczyć, by zrealizować swoje cele. Na mnie ogromne wrażenie robią możliwości, jakie stwarzają chociażby tacy dostawcy mebli jak https://homegarden.com.pl/naroznik-technorattanowy-lewy-alicante-light-grey-grey. Powinniście sprawdzić to bliżej, bo może mieć to sens i w Waszym przypadku.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Ja wychodzę z założenie, że warto czerpać z możliwości, jakie stwarza przed nami dzisiejszy świat. Skoro można zakupić tak dobre meble jak chociażby https://www.filo-shop.pl/kategoria-produktu/dla-dzieci/lozka-dzieciece/lozko-domek, to dlaczego mielibyście z tego rezygnować? Chodzi w końcu o komfort Waszego życia.
OdpowiedzUsuń