Gdy wyruszyłam do Tesco po moja ulubioną dynię piżmową trochę byłam zawiedziona, że takowej nie znalazłam. Pocieszeniem miała być drewniana skrzynia wypełniona po brzegi innymi odmianami dyni. Od kolorów i kształtów aż kręciło się w głowie. Mój wybór padł na małą, okrągłą czerwoną dynię Hokkaido. No i chyba lepiej wybrać nie mogłam. Takiej dyni to ja jeszcze nie znałam i nie jadłam! Słodka, delikatna, masłowa, po upieczeniu zachowuje zwartą konsystencje. Rewelacja!!!
Dynie pokroić w cząstki bez obierania ze skórki, polać oliwą, posolić i posypać ziołami prowansalskimi, piec w temperaturze 170 stopni do miękkości, czyli około 20-25 minut.
Dziś kupiłam kolejne dwie sztuki dyni... zakochałam się w niej;-)
OdpowiedzUsuńTo moja ulubiona dynia i robię ją podobnie, kilka razy w sezonie, pyszna :-)
OdpowiedzUsuńDziś zebrałam nasionka z dyni i spróbuje wyhodować w przyszłym roku w moim ogrodzie ;-) może się uda!
Usuńno dokładnie, ja ją jem kilogramami i właśnie tak zapiekana smakuje najlepiej! a wczoraj zapiekłam z cynamonem też super smakuje ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że niebawem i ja spróbuje ją z cynamonem ;-)
Usuń