środa, 27 lutego 2013

O naturze wilkołaków

Kiedy zamieszkujący tereny dzisiejszej Rumunii Dakowie, ubierali wilcze skóry, udając się do karpackich lasów aby odbyć męską inicjację na wojownika i myśliwego, wiara w wilkołactwo była oczywistością. Przez rok spędzony w samotności, nie mogąc zostać przez nikogo zauważonymi, żyli młodzi ludzie z grabieży, stając się mężczyznami.
Jedli wszystko, co w niegościnnych górskich ostępach, wpadło im w ręce. Bywało, że było to ludzkie mięso. Osiągali stan furii - wojownika, gotowego na wszystko w walce o przetrwanie własne i swojego plemienia. Niejeden z nich pozostawał w lesie na zawsze, alienując się ze społeczeństwa, z biegiem kolejnych lat zapominał ludzkiego języka i sposobów znormalizowanego komunikowania społecznego. Kim zatem był taki osobnik jeśli nie wilkołakiem – efektem cofnięcia się ewolucyjnego zegara, który od tysięcy lat cywilizowania się ludzkiego gatunku, tykał bezustannie? W przypadku człowieka – wilka, zegar ewolucji cofnął się, wbrew naturze, co najmniej o kilka minut. 




Ważny jest tu aspekt, mimo wszystko, ziemskiej natury wilkołaka, niewiele mającego wspólnego z pozaziemskim – piekielnym demonem, chyba, że uznamy, iż pod postacią wilka mogą pojawiać się tylko zmarli, czego jednak zakładać bym nie radził. Co bowiem uczynimy z rytualnym ludożerstwem, które może w prosty sposób prowadzić do likantropii, czyli wilkołactwa, zdefiniowanego jako choroba psychiczna?
Mieszanie krwi i rodowodów, wilczego i ludzkiego, było w kulturze romańskiej wszechobecne od samego jej zarania. To przecież kapitolińska wilczyca wykarmiła Romulusa i Remusa  dając, jednemu z  synów westalki Rei (zresztą bratobójcy), zgwałconej przez boga  Marsa, szanse na powstanie miasta, które przerodziło się w imperium. Cóż to za niewinna legenda o początkach miasta! Mamy w niej gwałt, wilcze mleko i bratobójstwo.   Jedną z  prowincji, owego od zarania dalekiego od niewinności, imperium stała się, z biegiem czasu, karpacka Dacja. Do dziś w wielu rumuńskich miastach, i to w ich centralnych punktach, widzimy wizerunki wilczycy karmiącej dwoje niemowląt – tak jest na przykład w Targu Muresz .
Już Herodot, nie bez racji zwany ojcem historiografii, pisał o Neurach, ludziach zamieszkałych nad Morzem Czarnym: „Ci Neurowie wydają się być czarodziejami.  Opowiadają bowiem Scytowie i zamieszkali w Scytii Hellenowie, że stale, raz do roku, każdy z Neurów na kilka dni staje się wilkiem, a potem znowu przybiera dawną postać. Ja w prawdzie w te ich baśnie nie wierzę, pisał Herodot, nie mniej tak oni utrzymują i na to przysięgają.” Dalej pisze Herodot o Androfagach, plemieniu według niego najdzikszym, nie uznającym prawa naturalnego, ani żadnego innego, wcale nie wykluczone, że to ci sami Neurowie. Androfagowie bowiem to, po polsku, po prostu ludożercy.

Michał Kruszona „Huculszczyzna. Opowieść Kabalistyczna”

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz