Wnętrze gazdowskiego domu miewało swoje zapachy. Zmysł węchu nie był narażony na przykre doznania. W zapachowych feromonach wyczuwało się pewną leniwość. Znać było, że w spokoju, od lat w niezmiennej kolejności, unosiły się w powietrzu. Często zapowiadały one potrawy o różnych smakach. Każdy zapach przypisany był do innej części izby. Królował jednak mleczno owczy aromat. To po tysiącach świeżych udojów, od krowiego po kozie, roztaczało swój aromat mleko. Jego zapach dawno przeniknął między słoje drewnianych bali. Z nich to złożone były ściany każdej z izb. Mleko zamieniało się w zsiadłe, w tej postaci dalej zasilając dom swoimi aromatami, jeszcze intensywniejszymi. (Więcej w Czytadle)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz